Biały dywan na podwórzu
Zamiast piasku, pyłu,
kurzu.
Roześmiane dzieci wkoło
Bałwana lepią wesoło.
Drzewa pięknie ośnieżone
Dumnie patrzą w każdą
stronę
Szczęśliwe-mają okrycie
Choć im wiatr poskradał
liście
Wyglądają coraz młodziej.
Wczoraj palto, dziś
sukienki
Jutro będą kamizelki.
Po wybiegu dumnie kroczą
Za dnia, czasem także nocą.
Pokazują swoje stroje
Klony, brzozy i sekwoje.
Mają swego wirtuoza.
Kto to- może Pani Brzoza?
Nie. On Bartkiem często
zwany
I do dębów zaliczany.
Ze względu na wiek sędziwy
Jest coraz bardziej leniwy.
Miewa także swe humory
Lecz liczne jego walory
Zaćmiewają rozdrażnienie.
Mocny konar i korzenie
Dostarczają mu powagi.
Patrząc nań trzeba odwagi
By zapytać o cokolwiek,
Z lękiem czekać na
odpowiedź.
Ale strach ma wielkie oczy
A Dąb jest bardzo uroczy.
Mimo częstych irytacji
Nie jest pozbawiony gracji.
Kiedy ktoś o radę prosi
Dąb z szacunkiem się
odnosi.
Jeśli może to pomoże.
Często mówi- "O mój
Boże!"
Do rozpuku rozbawiony
Krzyczy: "To przecież
androny!"
Niedorzeczność i swawola.
"Śmiej się zamiast
płakać!"- woła.
I tak Dąb ten nasz kochany
Jest przez wszystkich dobrze
znany.
Choć ma lat ze tysiąć
dwieście
To się dzielnie trzyma
jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz